„CONVICTION” Corrine Michaels – recenzja

 „Natalie błagała mnie, żebym ją stamtąd zabrał i walczył o nią. Jedyne, czego pragnę, to porwać ją i uciec.
Nikt jednak nie rozumie, że to nie moja walka, tylko jej.
Nigdy nie będę w stanie jej odepchnąć. Będę czekał w nieskończoność, jeśli będę musiał, ale nie do mnie należy stoczenie tej bitwy.
To Lee musi mnie wybrać.”

 

Poprzednia część, „Consolation” kończy się w momencie, gdzie Liam wraca z pewnej misji, przywożąc ze sobą… uznanego za zmarłego męża Natalie, Aarona. O ile tamta książka była o miłosnym trójkącie – tutaj jest to zdecydowanie spotęgowane.

W I tomie, Lee, pogrążona w żałobie i rozdarta, w momencie, jak tylko zaczyna godzić się z sytuacją, jej świat znów sypie się w posadach. Dowiaduje się, że jej mąż, w zaistniałych okolicznościach bardzo przez nią wyidealizowany, miał romans. Prowadził podwójne życie z kobietą, która oczekuje jego dziecka i do której chciał odejść. 

Tutaj mamy kontynuację historii – Aaron, pokrzywdzony po roku traumatycznych przeżyć podczas misji, pragnie walczyć o rodzinę. Okrutne cierpienia uświadomiły mu miłość i tęsknotę do Lee. Miotając sie w swoich kłamstwach, zraniony tym, że jego żona i najlepszy przyjaciel zakochali się w sobie, a córeczka, którą widzi po raz pierwszy zwraca się 'tato’ do innego mężczyzny, usilnie próbuje odzyskać rodzinę. Z punktu widzenia Aarona, on również został zdradzony, podwójnie. Podczas, gdy walczył o życie i myśl o powrocie do domu dodawała mu sił, tam już nikt na niego nie czekał…

Natomiast główni bohaterowie; Natalie, w momencie jak odzyskała spokój i odnalazła swoje szczęście, znów musi zmierzyć się z przeciwnościami losu, który nie przestaje wystawiać jej na próby i nie szczędzi cierpień i Liam – nie chcąc być tylko 'tym drugim’ odsuwa się na bok, a bycie komadosem SEAL i wyjazdy na misje również nie ułatwiają sytuacji.

 

  „Nigdy nie będę miał pewności, Natalie. zawsze będę się zastanawiał, czy naprawdę mnie kochałaś, czy byłem dla Ciebie tylko nagrodą pocieszenia. Wykorzystaj te sześć miesięcy i przekonaj się sama. Wiedz, że bez względu na wszystko będę miał nadzieję, że zastanę Cię tu po powrocie.”
 

Więcej fabuły niestety nie zdradzę…

Książka jest po prostu przepiękna. Ogromny ładunek emocjonalny rozłożył mnie na łopatki. Ponownie. Myślałam, że po takim szokującym wydarzeniu na początku, dalej nie może się już nic ciekawszego wydarzyć, ależ się myliłam. Autorka nie zawiodła, stanęła na wysokości zadania i nie obniżyła poprzeczki, jaką ustawiła sobie I częścią, a mogę nawet stwierdzić, że przeszła samą siebie. Drugi tom również niesamowicie mnie wciągnął, wzruszył i zupełnie oderwał od rzeczywistości.

C. Michaels wykreowała wspaniałe postacie, których nie sposób nie polubić, szczególnie Liama, jestem nim bezgranicznie zachwycona, bardzo dawno żaden bohater powieści nie ujął mnie za serce aż tak. Genialnie przedstawiła bycie w związku z żołnierzem; ryzyko i strach, jakie się z tym wiążą, zostały ukazane w taki sposób, że bez trudu można postawić się na miejscu głównej bohaterki. Dodatkowo zaznaczona wyjątkowość tego, że w takim stylu życia docenia się wszystko dwa razy bardziej, bo wciąż dokucza nieustająca świadomość, że można stracić wszystko w jednej chwili.  

 

 „Rosnąca we mnie nadzieje umiera, nim zdąży się ziścić. Powinnam sie była tego spodziewać. Liam ostrzegał mnie, że jego życie zawsze takie będzie. Jeszcze zanim zaczęliśmy się spotykać, powiedział, że może umrzeć.”

 

„Conviction” to uczucia i wydarzenia, które zarówno łamią, jak i rozmiękczają serce, a dramatyczne przeżycia wprowadzają niesamowite napięcie. Autorka bardzo doświadcza swoich bohaterów, szastając przy tym uczuciami czytelnika na prawo i lewo. Opisy wielkiej miłości Liama i Natalie są tak pełne emocji, że udzielają się podczas czytania. Piękna miłość między dwojgiem bardzo wartościowych osób, tak utrudniona i wciśnięta w wyjątkowo ciężkie okoliczności sprawia, że żyje się tą historią, przeżywa ją i z pewnością zapamięta na długo. 

 

„(…) nic na tym świecie nie przychodzi z łatwością, ale jeśli coś jest tego warte, walczy sie o to.”

 

Dodatkowo lekkie pióro autorki, świetne poczucie homoru, dokładnie w moim stylu, idealna miłość przedstawiona w 'normalny’, nieprzerysowany sposób, ale z takim naciskiem na serce, że trudno się nie wzruszyć powoduje, że będę do niej wracać.

 

 
 „To na Ciebie czekałem całe życie, choć nie miałem o tym pojęcia. Nie spodziewałem się tego.
(…)
Nawet gdybyś wybrała kogoś innego… nigdy nie poznałbym nikogo, kto mógłby się z Tobą równać. Wierz mi.”

 

Całym sercem polecam duet 'Consolation’ i 'Conviction’,  
to jedne z tych książek, do których wraca sie myślami jeszcze długo po ich przeczytaniu,
idealny prezent dla każdej kobiety i z pewnością żadnej nie zawiedzie.

Gratuluję Wydawnictwu świetnego wyboru!

Premiera planowana na 5 grudnia, ale na piękny początek miesiąca Wydawnictwo postanowiło wpuścić ją do sprzedaży już teraz, więc zajrzyjcie do księgarń, bo naprawdę warto.

Ponownie bardzo dziękuję Wydawnictwu

 

 

4 Replies to “„CONVICTION” Corrine Michaels – recenzja

  1. Ale się wciągnęłam 🙂 pogmatwana historia ale w zasadzie wszystkie uczucia i emocje są bliskie każdemu nas.

  2. Czytałam obie części i jestem nimi zachwycona, to zdecydowanie najlepsze książki jakie czytałam o miłości 🙂

  3. Uwielbiam takie książki pełne uczuć i napięcia .Koniecznie muszę je przeczytać ?

Comments are closed.