“CONSOLATION” Corinne Michaels – recenzja
“(…) Kocham ją i to mnie przeraża. Musi zdecydować, czy jestem tym, kogo pragnie. Nie mam zamiaru być dla niej nagrodą pocieszenia.”
Przed chwilą z rozdartym sercem całkowicie pochłonięta fabułą skończyłam książkę. Zanim opadną emocje po jej przeczytaniu i skupię się na recenzji, muszę powiedzieć, że jestem zupełnie zszokowana.
Moja pierwsza myśl po zamknięciu książki jest taka, że to wyjątkowo okrutne ze strony autorki, przerywając historię w takim momencie i zostawiając czytelnika w całkowitym szoku. Wredniejszego zakończenia nie mogłabym sobie wyobrazić. Nie pamiętam już, kiedy ostatnio czułam taką dezorientację i niedosyt po przeczytaniu powieści. W tej chwili oczekiwanie na kolejną część, która ukaże się dopiero w grudniu staje się udręką.
Ksiażkę rozpoczęłam płaczem już na 9 stronie, zakończyłam ją zupełnie zdezorientowana, natomiast pomiędzy tym przewinęła się jeszcze pełna gama emocji. Przeczytałam jednym tchem, zarwaną nockę zapijając kawą. Powieść jest uzależniająca i nie sposób oderwać się od czytania. Jest intensywna i porywająca od pierwszej do ostatniej strony. Poruszająca do szpiku kości. Piękna historia chwytająca za serce, dynamiczna akcja, szybkie tempo, napięcie, w połączeniu z lekkim piórem autorki naprawdę wciąga.
Jestem zachwycona.
Główna bohaterka, Natalie, będąc w zaawansowanej ciąży, zostaje wdową w wieku 27 lat. Jej mąż, komandos SEAL, ginie w wybuchu podczas akcji. W jednej chwili życie dziewczyny rozpada sie na kawałki i tutaj wszystko się zaczyna.
Od samego początku możemy wczuć się w sytuację bohaterki, poznać jej ból po stracie ukochanego męża dzięki prowadzeniu głównej narracji z jej puktu widzenia. Cała powieść przeplata się targanymi nią emocjami; samotnością, strachem, rozpaczą, w końcu wewnętrzym rozdarciem i wyrzutami sumienia, gdy w jej życiu pojawia się Liam – oficer marynarki wojennej i najbliższy przyjaciel jej męża, któremu on obiecał opiekę nad dziewczyną. Mimo wsparcia przyjaciół i ślicznej córeczki obok, to właśnie on jest jedyną osobą, dzięki której Natalie znów zaczyna otwierać się na świat.
“Liam wtłacza mi powietrze do płuc.
Życie, które opuściło moją duszę wiele miesięcy temu, gdy zostało mi brutalnie odebrane, zaczyna rodzić się na nowo
(…)
W jego ramionach czuję, że żyję. Jego dotyk budzi we mnie tę część, którą zamknęłam przed wszystkimi.”
Natalie nie sposób nie polubić, ale to Liam stał się postacią, która mnie zafascynowała, od razu skradł moje serce i przywiązał do tej historii. Oboje jednak są bardzo autentyczni, autorka na szczęście nie wyidealizowała swoich bohaterów na miarę typowych romansideł, ich pełne humoru i przekomarzań dialogi sprawiają, że trudna tematyka powieści jest lżejsza w odbiorze, doprowadzają do śmiechu, a dzięki temu bohaterowie są bardzo naturalni i nieprzerysowani. Oboje bardzo uczciwi, ona z niesamowitą wolą walki, uparta i lekko impulsywna i on – pewny siebie, emanujacy siłą żołnierz, w którym przy niej budzi się niezwykła wrażliwość. Przez ich silne charaktery, charyzmatyczne osobowości i mnóstwo pięknych cech, przebijają się ich niedoskonałości, co sprawia, że nie da się nie poczuć do nich sympatii.
Powiedziałabym, że “Consolation” jest powieścią o emocjach. Emocjach ukazujacych się dzień po dniu przez 12 trudnych miesięcy po nagłej utracie najbliższej osoby, przy czym autorka nie ułatwia bohaterce życia wplatając kilka nagłych zwrotów akcji, powodujących , że raz po raz odbudowywany świat znów sypie się w posadach. Miota się rozdarta pomiędzy dwoma mężczyznami, miłością i tęsknotą za mężem, a gorącym uczuciem do Liama. Pojawia się walka serca z rozumem. Wewnętrzny konflikt. Wyrzuty sumienia. Porównania. Szukanie akceptacji otoczenia i zgody na nową miłość. Liam jest dla Natalie ogromnym oparciem, jego troska o nią sprawiły, że jego postać totalnie mnie ujęła. Mimo wewnętrznego rozdarcia dziewczyny i jej niezdecydowania, on charakteryzuje się niezwykłą cierpliwością. Siła, pewność i poczucie bezpieczeństwa jakie jej ofiaruje są do pozzdroszczenia. Jego niezawodność, staranie i walka o jej uśmiech każdego dnia, nieprawdopodobna troska o jej uczucia, w moich oczach jednak robią z niego ideał. Ma się wrażenie, że dbanie o nią stanowi jego priorytet. Jedynym, a zarazem najwiekszym ryzykiem i niebezpieczeństwem, jakie się z nim wiąże jest to, że tak, jak wcześniej jej mąż, pewnego dnia może nie wrócić do domu…
Co jest interesujące, autorka, sama będąc żoną byłego żołnierza, na podstawie postaci Natalie bardzo przybliża obraz życia, jakie jest z tym związane i pisanie o tym przychodzi jej bardzo naturalnie; opisuje lata zmartwień, strachu, niepewności, czasem złudnego poczucia bezpieczeństwa, umiejętnie przedstawia czytelnikowi wysoką cenę za wybór takiego sposobu na życie.
“Moje myśli kierują się ku Liamowi. Angażuję się w związek, mając świadomość życia, jakie będę z nim wiodła, oraz możliwego zakończenia. Mimo wszystko zostałam do tego stworzona. Jestem żoną komandosa. Znam życie, trudności i radość, jakie się z tym wiążą. Wiem, że poradzę sobie z wyjazdami na misje. Nie wiem tylko, czy przeżyję utratę Liama. Kochanie go ma swoją cenę.”
W kilku rozdziałach autorka ukazuje również sytuację z punktu widzenia Liama, jego wewnętrzną walkę z wyrzutami sumienia, uczuciem do żony zmarłego przyjaciela, próbą powstrzymywania się przed narastającym pożądaniem, prawem ‘nietykalności’ i wciąż dręczacym go poczuciem, że dla Natalie jest tylko tytułową ‘nagrodą pocieszenia’. Doskonale widać jego emocje, miłość do niej i to, jaką trudność sprawia mu ciągła niepewność.
“Nie wiem, czy jestem szczęściarzem, czy
cholernym idiotą. Wiem tylko, że kiedy jesteśmy
razem, wszystko jest na swoim miejscu. Mam
wrażenie, jakbyśmy byli dla siebie stworzeni.”
“(…) wiem, jaki stoi przede mną wybór. Albo odejdę od Liama teraz, zachowując to, co zostało z mojego serca, otoczę się murem i będę uważać, kogo do siebie dopuszczam, albo oddam mu wszystko, co mam. Zaryzykuję i skończę z niczym albo znajdę największą miłość swojego życia.”
Co wybierze Natalie?
PREMIERA 11 Października
Bardzo dziękuję Wydawnictwu Szósty Zmysł za przyjęcie mnie do grona recenzentów i możliwość przedpremierowego przeczytania książki
Wow to na pewno jest piękna i wzruszająca historia.Na pewno płakałabym czytając tą książkę.
Zainteresowałaś mnie tą recenzją. 🙂
Ale takie pozostawienie czytelnika z niedosytem i kazania mu czekać to nie ładnie.:)
Oj nie ładnie.:D
Dowcipna autorka, czekać następną część , tez tak można 🙂
Kobieca literatura od jakiegoś czasu mnie nudziła, ta książka jednak wydaje się ciekawa.